Terapia manualna w Poznaniu

Biomechaniczne aspekty kolarstwa

Kolarstwo… Kto kiedykolwiek oglądał Tour de Pologne, zgodzi się pewnie ze mną, że jest to piękna dyscyplina, a oglądanie wyścigu ma wymiar transowy i ciężko się oderwać od ekranu, dopóki nie zobaczymy zwycięzcy. Jednakże kolarstwo to także dyscyplina obfitująca w przeciążenia i kontuzje. Ostatnio Somatica mogła gościć mistrza świata (2003) w tej dyscyplinie sportowej – Roberta Płotkowiaka. Inspirowany pracą z Robertem opiszę biomechaniczne aspekty kolarstwa oraz przeciążenia w kolarstwie.

Co uwielbiam w jeździe na rowerze?

Uwielbiam jazdę na rowerze, aczkolwiek przyznam szczerze, że od czasu zakupu auta, częstotliwość i intensywność jazdy na jednośladzie niestety spadała, ustępując miejsca dwuśladowemu pojazdowi. Co tak bardzo lubię w jeździe na rowerze… Dynamikę, wolność, szybkość, swobodę (można jechać ulicą, lasem, omijać korki w mieście), aktywność, rywalizację, spontaniczność (wsiadam i jadę choćby przed siebie), przygodę (moje najlepsze wakacje, to te z rowerem, sakwami na bagażniku i jazdą przed siebie, aż do zmroku). Najważniejsze chyba w tym wszystkim jednak jest to, że rower w przeciwieństwie do auta napędzany jest przez nasze nogi i to daje tę wyjątkową radość i satysfakcję, tym bardziej, że w dzieciństwie nauka była opłacona niejednym upadkiem i zdarciem kolana czy łokcia. Były też salta z rowerem na Cytadeli, kiedy się nie wyhamowało 🙂 Ale do rzeczy…

Kolarstwo

Kolarstwo odnosi się do wielu dyscyplin związanych z korzystaniem z roweru. Wyczynowe kolarstwo to nie przejażdżka po lesie – to wyścig. Wyścig z innymi, ale także z samym sobą – pokonywanie własnych słabości, ograniczeń, bicie rekordów. Trening – jak w każdej innej dyscyplinie na szczeblu zawodowym – jest bardzo ciężki i intensywny, a brak odnowy biologicznej, stretchingu potreningowego i właściwej regeneracji prowadzi na przestrzeni lat do poważnych przeciążeń, które manifestują się w ciele jako uciążliwe kompensacje, które z kolei mogą przejść w syndrom czyli zespół objawów bólowych.

Przeciążenia w kolarstwie wyczynowym

Sportowcy uprawiający kolarstwo są szczególnie narażeni na przeciążenia w obrębie kręgosłupa lędźwiowego, szyjnego oraz obręczy barkowej. Z jednej strony wynika to z wymuszonej pozycji kolarza, która ustawia kręgosłup lędźwiowy w kifozie – w opozycji do fizjologicznej lordozy. Głowa znajdująca się często blisko poziomu miednicy jest zadarta do tyłu w kierunku nadmiernej lordozy (hiperlordozy). Z kolei ramiona oparte na limondce (swego rodzaju półce na przedramiona montowanej na kierownicy), powodują przeciążenie obręczy barkowej. Z drugiej strony mamy często do czynienia z przykurczami mięśniowymi i densyfikacjami powięziowymi, które ograniczają zakres i swobodę ruchów oraz mają wpływ na koordynację i siłę mięśniową. Do przykurczów i densyfikacji prowadzą: urazy i przeciążenia, brak właściwego stretchingu potreningowego, co przyczynia się do powstawania lub pogłębiania istniejących już przykurczów mięśniowych oraz napięć i densyfikacji powięziowych. Wypadkowa dwóch powyższych czyli wymuszonej, nienaturalnej pozycji oraz poblokowanych, obkurczonych tkanek i densyfikacji (braku ślizgu pomiędzy warstwami głębokich powięzi otaczających mięśnie) jest o tyle niebezpieczna, że potęguje przeciążenia poprzez kompensacje (wyrównanie) – ciało nie mogąc odnaleźć przestrzeni na ruch w określonym segmencie przenosi go na inny segment, powodując przeciążenia prowadzące często w perspektywie czasu do zwyrodnień i upośledzenia funkcji aparatu motorycznego. Główna kompensacja u kolarzy związana jest ze skróceniem mięśni kulszowo-goleniowych (na tylnej stronie uda), które w trakcie prostowania kolana (pod obciążeniem!) pociągają miednicę ku dołowi, która z kolei – łącząc kończyny dolne z kręgosłupem – pociąga kręgosłup lędźwiowy w kierunku jeszcze większej kifozy, który już jest w niej ustawiony przez wymuszoną pozycję. Można to porównać do próby naciągania struny, która już została maksymalnie naciągnięta. A skoro nie ma już możliwości wyrównania poprzez stawy kręgosłupa, to dalsza kompensacja dotyka więzadeł międzykolczystych czyli stabilizatorów biernych kręgosłupa. Jeśli dodamy do tego przykurcz mięśnia najszerszego grzbietu, który w pozycji kolarskiej będzie ograniczał wyciągnięcie ramion do przodu na limondce – aby to zrobić przykurczony mięsień najszerszy grzbietu będzie pociągał kręgosłup lędźwiowy w kierunku lordozy (w kierunku przeciwnym do tego, w którym ciągną mięśnie kulszowo-goleniowe) – to kręgosłup zawodnika narażony jest na przeciążenia, które dosłownie można określić stwierdzeniem „między młotem, a kowadłem”. Z jednej strony mamy siły, które pociągają kręgosłup lędźwiowy w kierunku kifozy – z drugiej strony siły, które pociągają kręgosłup lędźwiowy w kierunku lordozy. Do tego mamy nienaturalne ustawienie głowy w kierunku hiperlordozy. Kręgosłup szyjny w pozycji stojącej ustawiony jest w fizjologicznej lordozie – w pozycji kolarskiej głowa jest zadzierana ku tyłowi ciała, ustawiając kręgosłup szyjny w pozycji hiperlordozy. Przeciążenie w tym odcinku jest potęgowane przez nadmierne wysunięcie barków i ramion ku przodowi. Biorąc pod uwagę biomechaniczne aspekty, kompensacje oraz przeciążenia w kolarstwie, stretching potreningowy (właściwy – zgodny z fizjologią) oraz odnowa biologiczna nie są kwestią „czy?” tylko ”jak?” .

Stretching potreningowy w kolarstwie

W kolarstwie najbardziej zaangażowanymi i podlegającymi przeciążeniom sekwencjami powięziowymi są dwie antagonistyczne względem siebie: przednia i tylna. Dla kolarza, który wsiada na rower z myślą o znalezieniu się na podium, ważne jest, aby utrzymać te sekwencje w stanie równowagi (balans mięśniowo-powięziowy pomiędzy agonistami i antagonistami) czyli wolne od densyfikacji. Dlatego stretching powinien być obowiązkową profilaktyką potreningową, która ma służyć temu, aby utrzymać właściwą długość mięśni – a co za tym idzie ich maksymalną siłę i elastyczność – oraz zapobiegać densyfikacjom i kontuzjom całego ciała, przy czym jeśli nie liczyć upadków z roweru, kontuzje najczęściej wychodzą tutaj jako konsekwencje chronicznych przeciążeń w połączeniu z brakiem profilaktyki. Na koniec dodam, że nie trzeba być kolarzem, aby doświadczać poważnych dolegliwości ze strony kręgosłupa lędźwiowego czy szyjnego, ale z powodów opisanych powyżej jest to dyscyplina, której adepci są narażeni na większe ryzyko dysfunkcyjności w tych segmentach ciała, co nie oznacza, że każdy kolarz musi doświadczać bólu – to tylko kwestia właściwego zaopiekowania się swoim ciałem.

Czy jesteś zawodowym kolarzem czy nie, jeśli doświadczasz uporczywego bólu kręgosłupa, to zadbaj o swoje ciało zanim zmiany będą nieodwracalne. Zadzwoń i umów się na sesję – terapia manualna w Poznaniu: 730 793 373.

Zapraszam do zapoznania się z pozostałymi artykułami powiązanymi tematycznie:

Leave a Comment